wtorek, 5 kwietnia 2011
sobota, 2 kwietnia 2011
Wiosna
Od jakiegoś czasu nic tutaj nowego w kronikach, bo i nic takiego aż mega szczególnego się nie dzieję. Szkoła, przyswajanie języka niderlandzkiego, poznawanie Belgii, Belgów i całej tutejszej rzeczywistości. Trud wrastania w belgijską rzeczywistość. Generalnie nie jest źle, warunki mamy tutaj dobre, ale brak pracy duszpasterskiej daje o sobie znać. Czasem w sobotę organizujemy sobie całodniową przechadzkę (a raczej przejażdżkę) do jakiegoś ciekawego miasteczka w Belgii. Belgia jest mała ale bardzo urokliwa.
Trwa wielki Post, ale na mieście jakoś tego okresu za bardzo nie widać. Miasto, ludzie, a szczególnie studenci prowadzą życie po swojemu. Klasztor zazwyczaj kojarzy się z ciszą, usytuowany gdzieś na wzgórzu, w ciszy. A w rzeczywistości, również tej naszej belgijskiej, klasztor jest przy placu, ulubionym przez studentów, którzy spędzają tutaj całe popołudnia, nierzadko noce na poważnych zapewne rozmowach przy pientje (niderl. „pientje” – piwko, piwerko). Stąd pod oknem ciszy nie ma, a największy hałas zaczyna się wraz z nastaniem wieczoru. Także mamy tutaj jeden z najbardziej ulubionych przez młodzież klasztorów. Żeby jeszcze chcieli wejść do kościoła na chwilę adoracji, lub na Mszy się pojawili, to w ogóle byłoby super.
Niedawno spotkaliśmy się z ks. Timem, jednym z najmłodszych księży (o ile nie najmłodszym w diecezji - 36 lat), który trochę opowiadał nam o tutejszej rzeczywistości. Sam pracuje w antwerpskiej katedrze, współpracuje też ze wspólnotą młodych ludzi, którzy pomagają ludziom starszym i schorowanym. Ta wspólnota oprócz pracy, ma też swoje spotkania modlitewne (także najwidoczniej coś tutaj się dzieje wśród katolików belgijskich). Powiedział interesującą rzecz, mianowicie jego dziadek opowiadał o sytuacji kościoła w Belgii, że życie katolików było tutaj bardzo sumienne, wręcz surowe. Jak tak słuchaliśmy, to nawet nasze (polskie) ultra katolickie środowiska, chowały się przy Belgach. Prawdopodobnie problemem było to, że przeakcentowano prawo w Kościele, a nie wychowywano do miłości do Kościoła, Eucharystii itd. Życie w Kościele kojarzyło się z szeregiem powinności, a nie możliwości. Stąd też poniekąd w późniejszym pokoleniu zrodził się pewien bunt społeczny wobec takiego patrzenia na wiarę i Kościół. Po prostu późniejsze pokolenie (lata 60-te) odrzuciło autorytet Kościoła, wtedy też intensywnie zaczęła rozwijać się laicka rzeczywistość w całej Europie zachodniej. Wiele różnych czynników wpłynęło na negatywne podejście do Kościoła.
Intrygującym tematem jest zrezygnowanie ze stroju duchownego księży i osób zakonnych. Ale o tym będzie wtedy, gdy dowiemy się czegoś więcej, dlaczego tak się stało i co spowodowało, że Kościół tutaj poszedł w tym kierunku. Warto nadmienić przy okazji, że Karol Wojtyła, w czasach powojennych podawał Kościół w Belgii i Holandii, jako wzór żywotności Kościoła i jego organizacji. Interesujące jest gdzie nastąpił błąd i kto go popełnił. Ile w tym było winy ludzi samego Kościoła, a ile miał wpływ nowej, świeckiej mentalności, jaka zaczęła się intensywnie rozwijać.
Pozdrowienia dla wszystkich, z życzeniami dobrego przeżycia czasu Wielkiego Postu.
Trwa wielki Post, ale na mieście jakoś tego okresu za bardzo nie widać. Miasto, ludzie, a szczególnie studenci prowadzą życie po swojemu. Klasztor zazwyczaj kojarzy się z ciszą, usytuowany gdzieś na wzgórzu, w ciszy. A w rzeczywistości, również tej naszej belgijskiej, klasztor jest przy placu, ulubionym przez studentów, którzy spędzają tutaj całe popołudnia, nierzadko noce na poważnych zapewne rozmowach przy pientje (niderl. „pientje” – piwko, piwerko). Stąd pod oknem ciszy nie ma, a największy hałas zaczyna się wraz z nastaniem wieczoru. Także mamy tutaj jeden z najbardziej ulubionych przez młodzież klasztorów. Żeby jeszcze chcieli wejść do kościoła na chwilę adoracji, lub na Mszy się pojawili, to w ogóle byłoby super.
Niedawno spotkaliśmy się z ks. Timem, jednym z najmłodszych księży (o ile nie najmłodszym w diecezji - 36 lat), który trochę opowiadał nam o tutejszej rzeczywistości. Sam pracuje w antwerpskiej katedrze, współpracuje też ze wspólnotą młodych ludzi, którzy pomagają ludziom starszym i schorowanym. Ta wspólnota oprócz pracy, ma też swoje spotkania modlitewne (także najwidoczniej coś tutaj się dzieje wśród katolików belgijskich). Powiedział interesującą rzecz, mianowicie jego dziadek opowiadał o sytuacji kościoła w Belgii, że życie katolików było tutaj bardzo sumienne, wręcz surowe. Jak tak słuchaliśmy, to nawet nasze (polskie) ultra katolickie środowiska, chowały się przy Belgach. Prawdopodobnie problemem było to, że przeakcentowano prawo w Kościele, a nie wychowywano do miłości do Kościoła, Eucharystii itd. Życie w Kościele kojarzyło się z szeregiem powinności, a nie możliwości. Stąd też poniekąd w późniejszym pokoleniu zrodził się pewien bunt społeczny wobec takiego patrzenia na wiarę i Kościół. Po prostu późniejsze pokolenie (lata 60-te) odrzuciło autorytet Kościoła, wtedy też intensywnie zaczęła rozwijać się laicka rzeczywistość w całej Europie zachodniej. Wiele różnych czynników wpłynęło na negatywne podejście do Kościoła.
Intrygującym tematem jest zrezygnowanie ze stroju duchownego księży i osób zakonnych. Ale o tym będzie wtedy, gdy dowiemy się czegoś więcej, dlaczego tak się stało i co spowodowało, że Kościół tutaj poszedł w tym kierunku. Warto nadmienić przy okazji, że Karol Wojtyła, w czasach powojennych podawał Kościół w Belgii i Holandii, jako wzór żywotności Kościoła i jego organizacji. Interesujące jest gdzie nastąpił błąd i kto go popełnił. Ile w tym było winy ludzi samego Kościoła, a ile miał wpływ nowej, świeckiej mentalności, jaka zaczęła się intensywnie rozwijać.
Pozdrowienia dla wszystkich, z życzeniami dobrego przeżycia czasu Wielkiego Postu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)