sobota, 2 kwietnia 2011

Wiosna

Od jakiegoś czasu nic tutaj nowego w kronikach, bo i nic takiego aż mega szczególnego się nie dzieję. Szkoła, przyswajanie języka niderlandzkiego, poznawanie Belgii, Belgów i całej tutejszej rzeczywistości. Trud wrastania w belgijską rzeczywistość. Generalnie nie jest źle, warunki mamy tutaj dobre, ale brak pracy duszpasterskiej daje o sobie znać. Czasem w sobotę organizujemy sobie całodniową przechadzkę (a raczej przejażdżkę) do jakiegoś ciekawego miasteczka w Belgii. Belgia jest mała ale bardzo urokliwa.

Trwa wielki Post, ale na mieście jakoś tego okresu za bardzo nie widać. Miasto, ludzie, a szczególnie studenci prowadzą życie po swojemu. Klasztor zazwyczaj kojarzy się z ciszą, usytuowany gdzieś na wzgórzu, w ciszy. A w rzeczywistości, również tej naszej belgijskiej, klasztor jest przy placu, ulubionym przez studentów, którzy spędzają tutaj całe popołudnia, nierzadko noce na poważnych zapewne rozmowach przy pientje (niderl. „pientje” – piwko, piwerko). Stąd pod oknem ciszy nie ma, a największy hałas zaczyna się wraz z nastaniem wieczoru. Także mamy tutaj jeden z najbardziej ulubionych przez młodzież klasztorów. Żeby jeszcze chcieli wejść do kościoła na chwilę adoracji, lub na Mszy się pojawili, to w ogóle byłoby super.

Niedawno spotkaliśmy się z ks. Timem, jednym z najmłodszych księży (o ile nie najmłodszym w diecezji - 36 lat), który trochę opowiadał nam o tutejszej rzeczywistości. Sam pracuje w antwerpskiej katedrze, współpracuje też ze wspólnotą młodych ludzi, którzy pomagają ludziom starszym i schorowanym. Ta wspólnota oprócz pracy, ma też swoje spotkania modlitewne (także najwidoczniej coś tutaj się dzieje wśród katolików belgijskich). Powiedział interesującą rzecz, mianowicie jego dziadek opowiadał o sytuacji kościoła w Belgii, że życie katolików było tutaj bardzo sumienne, wręcz surowe. Jak tak słuchaliśmy, to nawet nasze (polskie) ultra katolickie środowiska, chowały się przy Belgach. Prawdopodobnie problemem było to, że przeakcentowano prawo w Kościele, a nie wychowywano do miłości do Kościoła, Eucharystii itd. Życie w Kościele kojarzyło się z szeregiem powinności, a nie możliwości. Stąd też poniekąd w późniejszym pokoleniu zrodził się pewien bunt społeczny wobec takiego patrzenia na wiarę i Kościół. Po prostu późniejsze pokolenie (lata 60-te) odrzuciło autorytet Kościoła, wtedy też intensywnie zaczęła rozwijać się laicka rzeczywistość w całej Europie zachodniej. Wiele różnych czynników wpłynęło na negatywne podejście do Kościoła.

Intrygującym tematem jest zrezygnowanie ze stroju duchownego księży i osób zakonnych. Ale o tym będzie wtedy, gdy dowiemy się czegoś więcej, dlaczego tak się stało i co spowodowało, że Kościół tutaj poszedł w tym kierunku. Warto nadmienić przy okazji, że Karol Wojtyła, w czasach powojennych podawał Kościół w Belgii i Holandii, jako wzór żywotności Kościoła i jego organizacji. Interesujące jest gdzie nastąpił błąd i kto go popełnił. Ile w tym było winy ludzi samego Kościoła, a ile miał wpływ nowej, świeckiej mentalności, jaka zaczęła się intensywnie rozwijać.

Pozdrowienia dla wszystkich, z życzeniami dobrego przeżycia czasu Wielkiego Postu.

6 komentarzy:

  1. He, tam gdzie nie ma miłości, same regułki choćby najpiękniejsze i najwznioślejsze nie wystarczą. I czy z Kościoła, czy z domu, czy grupy itp., po prostu się odchodzi. No ale jak piszesz, coś się jednak dzieje. Czyli może znalazła się osoba z pomysłem, która mimo trudności nie chce się poddać i trafiła na podobnych sobie ludzi. Obie strony czegoś szukały i coś sobie dały :)
    A Ty jesteś za habitami czy nie? Ja tam stara konserwa wolę jednak jak duchowny jest ubrany w habit/sutannę. Wiem z kim mam do czynienia i mogę uniknąć wpadki ;) Przy habicie człowiek bardziej się pilnuje :)
    Próbowałeś belgijskiego piwa? Nasze pewnie lepsze :) No chyba, że piwa nie lubisz. Za to zwyczaje niektórych piwoszy (czyli nocne wrzaski) tam i tu są podobne :) A właśnie piwa postanowiłam sobie w czasie Wielkiego Postu odmówić i... oczywiście nic z tego nie wyszło :(
    Święta w Belgii czy w Polsce?
    Też pozdrawiam :)
    Aha, możesz pomóc? Taka niby zagadka blogowa, a ja nie mam pojęcia o tych waszych ślubach, święceniach itd. Kim może być osoba obecna na ślubach wieczystych zakonników, bez święceń, a przed profesją wieczystą, w dodatku bardzo ważna? Jakaś siostra zakonna czy brat?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem za habitami i sutannami. Strój duchowy jest świadectwem, że ten człowiek należy do Boga. Ale oprócz zewnętrznej części jest jeszcze wnętrze człowieka, i to wnętrze pokazuje czy człowiek faktycznie należy do Chrystusa. Jednak strój zewnętrzny jest ważny i nie należy z niego rezygnować. Myślę że habit i sutanna nie są czymś absolutnym, więc nie zawsze i wszędzie trzeba to mieć na sobie. Są sytuacje, kiedy habit czy sutannę się zdejmuje.

    Co do belgijskiego piwka, oczywiście że znam jego smak. Belgia to "królestwo piwa" uważa się że najlepszego na świecie. Istnieje tutaj ok 400 rodzajów piw.
    Co do ślubów wieczystych i święceń, przyznam, że nie rozumiem pytania...

    OdpowiedzUsuń
  3. No pewnie, że sutannę czasem trzeba zdjąć :) Przypomniał mi się kawałek z konferencji ks.Grzywocza. Opowiadał o sytuacji kiedy jakiś młody ksiądz miał opory przed pójściem na plażę, bo jak on tak może itd., a wtedy ks.Grzywocz odpowiedział, że skoro tak się krępuje to niech sobie zostawi koloratkę ;)
    A to pytanie... Wiem, że niezbyt jasne, ale na jednym z blogów, zakonnik wspominał rocznicę ślubów wieczystych. Było tam zdjęcie jak wchodzą do kościoła i w przedsionku (chyba) większość z nich patrzy gdzieś w górę, jakby na coś, czy kogoś. Zapytałam z ciekawości na co tak patrzyli i zrobił się mały konkurs kto zgadnie :) Padła podpowiedź, że jest to osoba właśnie bez święceń, ale przed profesją wieczystą. No a ja raczej ciekawska jestem i pytam kogoś kto się zna :) Sorry, że zawracałam Ci głowę w końcu to nic ważnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ktoś, kto jest przed profesją wieczystą jest na profesji czasowej, czyli zakonnik lub siostra zakonna, jeszcze na stałe nie włączona do danego zakonu lub zgromadzenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja tak sobie myślę że problem jest dość złożony i że składa się na to zarówno wysoki status materialny jak i rozkład rodziny i wartości. I chyba dużo winy ponoszą media a z drugiej strony Kościół nie zmobilizował się dostatecznie gdy sytuacja zaczęła być niepokojąca. Czy podobnie nie dzieje się obecnie w katolickiej do niedawna Hiszpanii i czy nie zaczęło się tak dziać w naszej Polsce?...

    OdpowiedzUsuń
  6. Spośród krajów UE to właśnie tutaj w Belgii bodajże jest najwyższy wskaźnik samobójstw. 8/10 małżeństw się rozpada. Ostatnio w wiadomościach podawano informację, że za dużo ludzi zażywa leki antydepresyjne. Czy to są owoce świeckiego wyzwolenia i nowoczesności? A w Polsce, szczególnie wśród młodszego tzw. nowoczesnego pokolenia, wszystko co nowoczesne należy przyswajać, przejmować i wg tego żyć. Jeśli tak, no to będzie więcej rozwodów, samobójstw "i jechania na psychotropach". Aha no i uspokajania się marihuaną. Nie wszystko, co nowoczesne jest dobre. A czasem to, co jest modne przynosi szkodę człowiekowi i społeczeństwu.

    OdpowiedzUsuń